Szukaj na tym blogu

niedziela, 28 września 2025

Czoch, cash, czen, cien, sapek a może sapejka? Moneta keszowa w źródłach polskojęzycznych w latach 1818-1930. Część IV

Poprzedni wpis: część III

W 1858 roku ukazało się tłumaczenie z języka francuskiego "Japonii współczesnej" autorstwa Édouarda Fraissineta holenderskiego germanisty i orientalisty. Autor znany był z publikacji przybliżających Europejczykom kulturę Japonii. Tłumaczył z niemieckiego teksty lekarza Philippa Franza von Siebolda - rezydenta w Japonii w latach 1823-29, jednego z niewielu Europejczyków, który mimo polityki sakoku (zamknięcia kraju dla obcych) podróżował po tym kraju. "Japonia współczesna" oparta została na informacjach Siebolda i dokumentach Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Polskie wydanie ukazało się już rok po premierze oryginalnego tekstu. W pracy informacja o pieniądzu japońskim pojawiła się kilka razy:

Na stronie 36 przy okazji opisu podróży posła do stolicy Edo:

Poseł w Miakko będzie się mógł opatrzyć w monetę złotą, srebrną i miedzianą, gdyż tam równie jak w Yedo pławią metale i biją pieniądze.

Autor wspomina o Kioto, posługując się zniekształconym japońskim słowem miyako 都 oznaczającym stolicę - tak wówczas potocznie nazywano to miasto. Co ciekawe, wtedy w Japonii dwie miejscowości pełniły tę rolę. Kioto będące formalną stolicą, w której rezydował cesarz - władca panujący, ale nie sprawujący rządów, i Edo - faktyczna stolica, gdzie znajdowała się siedziba szoguna - władcy, który w tamtym czasie dzierżył władzę realną. Wzmianka autora zdradza, że w obu miastach znajdowały się mennice, dzięki czemu można było zaopatrzyć się w monety. Rzeczywiście w Japonii mennice nie tylko odpowiadały za produkcję pieniądza, ale też za jego: wprowadzanie do obiegu, skup, wymianę, sprzedaż, odważanie, pakowanie, opisywanie i nawet za przetop kruszców. Transakcje dokonywano w menniczych kantorach. Co interesujące w owym czasie istniał podział na mennice: kinza - produkujące złote monety, ginza - produkujące srebrne monety i zeniza/doza - produkujące miedziane monety. Wszystkie one działały oddzielnie. W opisywanym przez autora czasie (I połowa XIX wieku) w Edo działały wszystkie rodzaje tych mennic, ale w Kioto produkcja ustała około roku 1800. Aktywne pozostały tylko częściowo ginza i kinza kiotyjska, pełniąc rolę nadzorczą na rynkiem kruszców w rejonie Kioto i Osaki, zapewne to w ich nadal aktywnych kantorach wspomniany poseł mógł wymienić pieniądze.

Philipp Franz Balthasar Siebold (1796-1866)

Na stronie 168 w opisie kalendarza, a właściwie rysunków w nim zawartych, autor daje bardzo lakoniczny opis fizyczny monety keszowej i sposobu jej przechowywania - nanizanie na sznury:

Wiadomo że narody tej części Azyi mają zwyczaj przedziurawiać monetę i zawlekać ją na sznurku, a więc jako symbol zdania rachunku przed wyższą władzą z ważnych czynności urzędu dla oznaczenia czasu, stawienia się i przyjęcia instrukcyi, nic stosowniejszego nie obmyślono, jak odrysować dwa sznury nanizanej monety. Kapłani Buddhy zalecają w tenże sposób w kalendarzu modlitwy i psalmy przepisane.

Na stronach 206-7 o zakazie wywozu monet kruszcowych:

Zakazano jest wywozić z kraju księgi i karty geograficzne, monetę złotą i srebrną. Dwa pierwsze przedmioty z przezorności, aby ich nie pochwycono ze strony słabej i mało ubezpieczonej; a co do monety to jak już powiedzieliśmy, aby nie dozwolić wywozić z kraju metali stanowiących jego bogactwa, które Holendrzy zamieniają tylko na przedmioty nietrwałe i znikome.

W okresie Tokugawa (1603-1868) bakufu, czyli rząd szoguna ograniczał wywóz złota i srebra z Japonii, ale całkowite zakazy wprowadzane były tylko okresowo. Autor o tym nie wspomniał, ale dotyczyło to też miedzi. Zakazywano wywozu monet keszowych będących wtedy w obiegu, dlatego też aby nie uszczuplić zasobu cyrkulującej monety, w mennicy w Nagasaki w latach 1659-1683 odlewano specjalne eksportowe emisje tzw. Nagasaki bōeki-sen 長崎 貿易銭 lub Nagasaki trade coins. Były one naśladownictwami chińskich monet keszowych odlewanych w czasach Północnej Dynastii Song. Wprowadzane przez bakufu zakazy nie zawsze okazywały się skuteczne. Pewne ilości monety obiegowej, czyli kanei tsuho, zostały wydrenowane z rynki i trafiły do Wietnamu, Chin, Korei i na Archipelag Sundajski.

Monety Nagasaki bōeki-sen. Górny rząd od lewej: genpo tsuho (w stylu kancelaryjnym), genpo tsuho (w stylu kursywnym), genpo tsuho (w stylu pieczęciowym), tensei genpo. Dolny rząd od lewej: shosei genpo, shofu genpo, kayu tsuho, kinei genpo. Źródło: Wikipedia

Nagasaki, a w tle Dejima - sztuczna wyspa, z której za sprawą Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej japońskie monety wyruszały w świat. Obraz autorstwa Nabeshimy Hofukaia, namalowany w XIX wieku. Źródło: Wikipedia

W 1859 roku na łamach "Kroniki Wiadomości Krajowych i Zagranicznych" ukazywał się cykl artykułów pod tytułem "Podróż niewiasty na około świata". Była to relacja z wyprawy Idy Pfeiffer austriackiej podróżniczki, która w latach 1846-1848 objechała  cały glob. W numerze 29 z 9 sierpnia ukazała się relacja z chińskiej części podróży, a w niej krótka wiadomość na temat sytuacji monetarnej w Chinach:

Pieniądze kraju tego są następujące: 120 cash czynią piastr hiszpański. Tael 1409 cash; Mace 141 cash czyli 10 sandarini. Wyjąwszy cash, żadna z wymienionych monet nie istnieje w rzeczywistości; są to tylko monety rachunkowe. Każdy cash przedziurawiony jest w środku, dla nawlekania po pięćdziesiąt lub sto sztuk na nitkę. Chiny nie posiadają monet bitych złotych lub srebrnych, ani też papierowych pieniędzy. Wypłaty uskuteczniają w piastrach hiszpańskich, w dolarach amerykańskich lub też w sztabkach złotych i srebrnych.

Autorka podając jednostki obrachunkowe nie wyjaśniła, że chodzi tak naprawdę o stosunek określonej jednostki wagi srebra do monety keszowej. Tael, to jest wyjaśniony już wcześniej chiński liang, mace to 1/10 taela (ok. 3,78g) i sandarin to 1/10 mace (ok. 0,378g). Co ciekawe autorka posługuje się terminami typowymi dla literatury anglosaskiej. Mace był angielskim zapożyczeniem holenderskiego słowa "maes", które to było przyswojeniem malajskiego "mas", ono natomiast swoje pochodzenie zawdzięczało sanskryckiemu słowu māṣa (माष) dawnej indyjskiej jednostce wagi opartej na ciężarze nasion fasoli mungo. Chińskim odpowiednikiem mace był qián 錢 - wcześniej już w niniejszej serii wpisów wspomniany, jako potoczne słowo odnoszące się do monety. W tym wypadku miał drugie znaczenie, czyli był jednostką wagi. Sandarin, czyli angielski candareen również pochodził z języka malajskiego, a dokładnie od słowa kandūri/kĕndĕri, które to pochodziło z tamilskiego kunri odnoszącego się do jednostki wagi opartej o nasiona modligroszka różańcowego. W Chinach odpowiednikiem sandarina był fēn 分.

Ida Pfeiffer (1797-1858). Źródło: Wikipedia

Dodam od siebie, że informacje autorki oparte są o spostrzeżenia z Kantonu, bo to właśnie miasto portowe miała przyjemność odwiedzić. Nie można zatem podanych relacji wartości rozciągać na cały Kraj Środka. Kurs lianga srebra do monety keszowej był różny praktycznie dla każdego miasta. Nie jest prawdą, że w Chinach nie było pieniądza papierowego w tamtym czasie. Banknoty cyrkulowały, ale zasięg geograficzny ich obiegu był bardzo mały, często ograniczał się do jednego miasta. Taka sytuacja spowodowana była tym, iż emitent - jakiś regionalny bank, lokalny producent określonego rodzaju towaru, związek kupiecki czy gildia handlowa respektowały ten pieniądz tylko w swoim rodzinnym mieście. Co ciekawe autorka zauważyła napływ obcego pieniądza do Chin. Rzeczywiście w tamtym czasie w obiegu obecny był dolar hiszpański i amerykański. Często na takich monetach nabijano chińskie punce, albo przetapiano je na jamby, czyli wspomniane wcześniej sztabki.

Benyang (本洋) / Fotouyang (佛頭洋), czyli 8 reali hiszpańskich zaadaptowane do obiegu w Chinach. Powierzchnia monety pokryta wieloma puncami. Okaz ze zdjęcia pochodzi ze zbiorów Muzeum Bodego w Berlinie. Źródło: Wikipedia


Yingyang (鷹洋/英洋), czyli 8 reali meksykańskich zaadaptowane do obiegu w Chinach. Na powierzchni awersu i rewersu widoczne punce wyrażone znakami chińskimi. Źródło: Wikipedia


Ciąg dalszy w części V.

niedziela, 21 września 2025

Czoch, cash, czen, cien, sapek a może sapejka? Moneta keszowa w źródłach polskojęzycznych w latach 1818-1930. Część III

Poprzedni wpis: część II

W kwietniu 1829 roku w dziale "Nowiny Naukowe" na łamach "Dziennika Wileńskiego T. 4 [nr 12]" na stronie 117 ukazał się artykuł numizmatyczny na temat chińskich monet:

Numizmatyka.

Jedyną monetą, jaką posiadają Chińczykowie jest tseen, którą biją ze srebra. W Kantonie można tanio nabywać wielkich jey kollekcyy. Trudno wprawdzie mieć szeregi w porządku zupełnie chronologicznym, ale starając się, snadno znaleść monety, bardzo dawne. Z tego względu, trudności, jakie napotyka antykwariusz europeyski, są daleko mnieysze w Chinach; bo mała wartość wewnętrzna monety i niezmierna jey ilość, za każdego panowania bita, większą tam łatwość w zbieraniu jey nastręcza, aniżeli w naszych krajach. Większa część pieniędzy srebrnych, tam krążących, pochodzi z Kochinchiny. Rozróżnić je można po tem, że są lżeysze, cieńsze i bielsze, od prawdziwey monety chińskiey.

Uzupełniony został wpisem do indeksu do tomu 4, który ukazał się w grudniowym Dzienniku Wilieńskim nr. 12 w tym samym roku:

Tseen moneta chińska 117

Jest to najstarszy znany mi polskojęzyczny artykuł numizmatyczny o chińskim bilonie. Autor - trudny do ustalenia, bo występujący pod enigmatycznym skrótem J.d.S.P., świetnie opisał stan rynku kolekcjonerskiego w Kraju Środka, ale jego tekst nie jest wolny od błędów. Po pierwsze przytoczony "tseen", czyli przetranskrybowany z chińskiego qián, produkowany był przede wszystkim ze stopów miedzi, rzadziej z innych, ale nie ze srebra (poza kilkoma bardzo rzadkimi wyjątkami z zupełnie innych czasów). Po drugie nieprawdą jest, że w Chinach większość monet, czy nawet srebrnych sztabek jakie cyrkulowały, pochodziły z Kochinchiny, czyli z Wietnamu. Rzeczywiście było tak, że monety keszowe południowego sąsiada przenikały do Chin w dużych ilościach, ale nigdy nie stanowiły większości. Co do dalszych informacji o wietnamskich pieniądzach to prawda, wietnamskie keszówki w tym okresie były lżejsze i cieńsze i mogłyby być bielsze, zwłaszcza jeśli powierzchnię cynkowych keszówek pokryła warstwa utleniająca. Oprócz tych kilku mankamentów cały artykuł bardzo trafnie opisuje rzeczywistość. W XIX wieku w Chinach kwitł rynek numizmatyczny, istniały stowarzyszenia zbieraczy i powstawały publikacje o tej tematyce. Numizmatyka w Kraju Środka już wtedy miała bardzo długą i starą tradycję. Najwcześniejsza znana chińska publikacja numizmatyczna to "Qián zhì" 錢志 napisana przez Liú Qiána 劉潜 żyjącego w latach 484-550. Autor artykułu miał rację pisząc, że w Chinach wówczas łatwiej było kolekcjonować monety niż w Europie. Dawne emisje uwzględniając nawet te antyczne cały czas były w obiegu. Mimo, że władcy unieważniali emisje z epok wcześniejszych, te i tak dalej cyrkulowały na rynku. Frederik Schjöth duński dyplomata i numizmatyk przebywający na misji w Chinach na przełomie XIX i XX wieku wspominał, że w sznurach monet zawsze można było natrafić na monety wielu przeszłych dynastii w tym na starożytne wu zhu i ban liang. Dopływ walorów numizmatycznych dla rynku zbieraczy zapewniały zwykłe kantory, w których przeliczano sznury monet - była to codzienna praktyka, ponieważ w zależności od typu transakcji trzeba było przygotować inny sznur, np. płacąc należności administracji płaciło się innym rodzajem bilonu i inną jego liczbą w sznurze, niż płacąc na targu za ryby lub ryż. Skomplikowana sytuacja monetarna Chin sprzyjała pracownikom kantorów. Oprócz czerpania korzyści z opłat za przeliczanie sznurów, ci wyspecjalizowali się w numizmatycznym fachu i co ciekawsze walory "odławiali" dla kolekcjonerów. Oczywiście niekonieczne było korzystanie z usług kantorów. Monety można było samemu czerpać z obiegu. Nasycenie rynku bilonem dawnych dynastii było bardzo duże, a to za sprawą wyemitowanych wielkich nakładów, które często liczbą wyprodukowanych monet znacznie przewyższały emisje z epok późniejszych np. współczesnej autorowi dynastii Qing.

Pracownicy kantoru przygotowujący sznury monet keszowych. Zdjęcie wykonane przed 1889 rokiem. Źródło: Village Life in China: A Study in Sociology - Arthur H. Smith

Po tekście z "Dziennika Wileńskiego" musiało upłynąć 15 lat zanim w literaturze polskiej pojawiła się jakakolwiek wzmianka na temat bilonu Azji Wschodniej. Z kronikarskiego obowiązku odnotowuję "napomknięcie" z roku 1844, które ukazało się 18 września na łamach "Gazety Codziennej" (nr. 249, str 4) i ten sam tekst 24 września w "Gazecie Krakowskiej" (nr 218). W artykule nieustalonego autora opisującym obyczaje religijne Chińczyków pada takie zdanie:

Już tyle lat modlimy się do ciebie, przed twoim ołtarzem spaliliśmy tyle i tyle funtów kadzidła, padaliśmy prze tobą codzień tyle i tyle razy, wydaliśmy ogromne summy aby ci się przypodobać, a przecież modły do twego bóstwa nie przyniosły nam ani sapeka.

Niestety nie zamieszczono wyjaśnienia terminu "sapek", ale jego użycie nie dziwi, ponieważ artykuł jest tłumaczeniem tekstu z francuskiego pisma katolickiego Revue de l'Orient. "Sapek" jest spolszczeniem francuskiego słowa "sapeque", które znaczy tyle, co moneta keszowa. Słowo to do języka francuskiego przeniknęło z malajskiego w połowie XVIII wieku, być może też za sprawą Portugalczyków, u których odnotowane było już w roku 1509 w formie cepayca. Malajski oryginał brzmiał "sa paku" i był złożeniem dwóch słów: "sa" oznaczało "jeden"; "paku" oznaczało "setkę pitisów", czyli małych cynowych monet z otworem w środku. Początkowo "sapeque'a" Francuzi używali w odniesieniu do monety keszowej Wietnamu, później również do keszówek chińskich, japońskich i koreańskich. Polska wersja tego słowa użyta w tekście powyżej nie ma charakteru incydentalnego, "sapek" zrobi karierę w języku polskim i będzie się pojawiał w kolejnych latach w różnych źródłach, często odnoszących się do Indochin lub czerpiących ze źródeł francuskich.

Podpis zdjęcia w języku francuskim informuje: "Un paysan annamite portant une ligature de sapeques (monnaie du pays)", czyli "Chłop wietnamski niosący wiązkę sapeków (rodzimego pieniądza)". Zdjęcie zrobione w roku 1919. Źródło: Humazur

Detal z powyżej zaprezentowanego zdjęcia z lepiej widocznymi sapekami. Źródło: Humazur


Ciąg dalszy w części IV


niedziela, 14 września 2025

Czoch, cash, czen, cien, sapek a może sapejka? Moneta keszowa w źródłach polskojęzycznych w latach 1818-1930. Część II

Poprzedni wpis: część I

W 1823 roku wydano w Polsce przetłumaczone z języka rosyjskiego "O Japonii : uwagi W. Gołownina do których jest przydany Słowniczek japoński układu K. P. Thunberga". Były to wspomnienia Wasilija Gołownina (19.04.1776 - 11.07.1831) rosyjskiego żeglarza, który w 1811 roku dostał się do japońskiej niewoli podczas badań południowej części archipelagu Wysp Kurylskich. Uwięziony w Hakodate na wyspie Hokkaido spędził w Kraju Kwitnącej Wiśni dwa lata. Czas ten skrzętnie wykorzystał, aby jak najlepiej poznać Japonię. Po uwolnieniu opisał swoje spostrzeżenia w pracy "Записки флота капитана Головнина о приключениях его в плену у японцев в 1811, 1812 и 1813 годах. С приобщением Замечаний его о Японском Государстве и народе", dzięki której uzyskał sławę eksperta w sprawach japońskich. Między innymi dzięki temu został w 1818 członkiem Rosyjskiej Akademii Nauk. Wydana w Polsce praca informuje na stronie 111:

Pieniądze u Japończyków są troiakiego gatunku: złote, srebrne i miedziane, ostatnie bywaią okrągłe, i z dziurkami we środku, przez które nawlekają sznurek i noszą zamiast worka lub sakiewki. Monety zowią się po Japońsku mon. Japończykowie zobaczywszy naszą kopiykę porównywali ią ze swoiemi pieniędzmi, i z najdowali w niey cztery mony.

Strona tytułowa. Źródło: Polona


Opis w swym charakterze jest bardzo podobny do informacji przekazanej przez Franciszka Grzymałę w 1818 z tą różnicą, że tym razem pada nazwa monety keszowej, którą posługiwali się sami Japończycy, czyli "mon". Termin ten pochodził od sino-japońskiego odczytania znaku 文 i znaczył dokładnie to samo, co w Chinach wén (=chińskie odczytanie znaku 文), czyli pojedynczą monetę keszową. Co ciekawe autor podaje jeszcze kurs kopiejki do japońskiej monety keszowej wynoszący 1:4, ale raczej nie był to żaden oficjalny przelicznik.

Polskie wydanie pracy Wasilija Gołownina jest wzbogacone wyobrażeniem japońskiej monety-sztabki. Na stronie 110 zamieszczono rycinę złotego kobana, pochodzącego ze zbioru medali znanego wówczas polskiego numizmatyka Krzysztofa Wiesiołowskiego (1742-1826), członka Warszawskiego Towarzystwa Królewskiego Przyjaciół Nauk, kolekcjonera starożytności i autora takich prac jak: "O pożytkach z wiadomości starożytnych numizmatów greckich i rzymskich" i "O numizmacie srebrnym ostatniego z Piastów". Krzysztof Wiesiołowski jawi się zatem jako pierwszy znany z imienia i nazwiska polski numizmatyk, który posiadał w kolekcji wschodnio-azjatycki numizmat. Przyjąć zatem można, że tradycja naszej rodzimej numizmatyki zafascynowanej Dalekim Wschodem korzeniami swymi sięga aż 200 lat wstecz. 

Podejrzewam, że koban Krzysztofa Wiesiołowskiego do Europy trafił za sprawą Holendrów. Wówczas tylko oni mogli handlować z izolującą się od świata zewnętrznego Japonią. Mieli koło Nagasaki specjalnie do tego wyznaczoną sztuczną wyspę Dejima. Tam sprzedawali swoje towary m.in. za kobany. Cześć z nabytych monet została przez Holendrów ostemplowana puncą wzorowaną na herbie holenderskim i wyceniona na 8-10 rijksdaalderów. Takie monety puszczono w obieg na Archipelagu Sundajskim. Inne zapewne trafiały do Europy, gdzie je przetapiano.

Rycina monety koban pochodzącej z kolekcji Krzysztofa Wiesiołowskiego. Źródło: Polona

Koban z puncą ukazującą lwa holenderskiego. Źródło: British Museum

"Podróż do Chin przez Mongoliją w latach 1820 i 1821. przez Jerzego Tymkowskiego odbyta. T. 1" wydana została w 1827 roku. Pozycja ta to relacja polskiego podróżnika i dyplomaty na służbie carskiej, który jako pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych został wysłany do Pekinu w roli świeckiego członka misji prawosławnej. W swojej pracy dwukrotnie wspomniał monety keszowe. Na stronie 36, gdy objaśniał pojęcie chińskiego lianga:

Lana jest waga Chinska, zbliżająca się wartości dwóch rubli śrebrnych. W całem państwie Chińskiem nie używają ani śrebnej ani złotej monety, tylko Czeny z mosiądzu, po Mongolsku Dszode, z czego Sibirczycy Tschode albo Tszech zrobili, co jeszcze mniej ma wartości jak kopejka,

i na stronach 331-332, gdy wspomniał o zakupie paszy dla zwierząt:

Do paszenia bydła, kupiliśmy bardzo dobrego zielonego siana u właściciela gospody za 3 Czen*), niezbyt wielką wiązkę około funta ważącą. Za napojenie bydła z nadzwyczajnie głębokiej studni musieliśmy także od sztuki po jednym Czenie zapłacić

wraz z przypisem do "3 Czen*)" również na tych samych stronach:

*) Czen jest mała okrągła mosiężna moneta, mająca małą czworograniastą dziurkę i napis pod którym Cesarzem była bitą. Podobne Ceny albo Czeny po 500 sztuk razem na sznurku bywają wiązane. Aż do samego Pekinu dawano nam za jednę lanę albo 8 3/4 zalotników srebra, aż do 1150 sztuk Czenów. U. A.

W powyższych fragmentach autor przedstawia cały katalog lokalnych określeń odnoszących się do monety keszowej. Otóż w Kraju Środka najczęściej stosowano określenie qián 錢  (wymowa zbliżona: ćjen), co znaczyło moneta, pieniądz. Przytoczone przez Jerzego Tymkowskiego przykłady to albo zrusyfikowane transkrypcje oryginalnego chińskiego słowa - czen i cen, albo charakterystyczne dla północnych rubieży Chin szczególnie dla Mongolii i Mandżurii nazwy: dszode, tschode i tszech, które w istocie były zmodyfikowanymi formami chińskiego qiána. Ich specyficzna wymowa wynikała z dostosowania słowa chińskiego do fonetyki lokalnych języków (mongolskiego, mandżurskiego).

Strona tytułowa "Podróży do Chin...". Źródło: Polona

Wspomniany przez Jerzego Tymkowskiego "napis pod którym Cesarzem była bitą" nie był imieniem cesarza, ale nazwą ery jego panowania, czyli niánhào 年號. W Chinach każdy władca obejmując smoczy tron wybierał dewizę swoich rządów. Mogły to być hasła związane z programem politycznym, tytuły dynastyczne, teksty religijne, zaklęcia i inne. Tak ustanowione niánhào stawało się podstawą kalendarza, np. 2 rok ery Qian Long, 5 rok ery Jia Qing. Początkowo jeden i ten sam władca, mógł zmieniać niánhào nawet co klika lat, jednak w czasach, gdy Jerzy Tymkowski był w Chinach, stosowano już zwyczaj jednej nazwy ery na całe rządy jednego władcy. Sam zwyczaj umieszczania niánhào na awersie monet pojawił się w chińskiej tradycji menniczej już w IV wieku, a upowszechnił i ustandaryzował ostatecznie w czasach dynastii Song (X - XIIIw). Autor był w Chinach w latach 1820-1821, wówczas 1820 rok był 25 rokiem panowania cesarza Renzonga (1796-1820), a więc w 25 rokiem ery Jia Qing (taką dewizę przyjął ten władca na oznaczenie okresu swoich rządów), a 1821 był pierwszym rokiem panowania cesarza Xuanzonga (1821-1851), a więc 1 rokiem ery Dao Guang. Produkowane w tym czasie monety nosiły na swych awersach inskrypcje odpowiednio: w 1820 jeszcze Jia Qing tong bao (嘉慶通寶) - wyemitowane za panowania Renzonga, a w 1821 już Dao Guang tong bao (道光通寶) - wyemitowane za panowania Xuanzonga.

Awers monety Jia Qing tong bao. Znaki: 嘉 (Jia) na górze i 慶 (Qing) na dole, składają się na niánhào cesarza Renzonga (1796-1820).

Awers monety Dao Guang tong bao. Znaki: 道 (Dao) na górze i 光 (Guang) na dole, składają się na niánhào cesarza Xuanzonga (1821-1851).

Z dodatkowych informacji dowiadujemy się, że monety nawlekano na sznurki po 500szt. W Chinach w większych transakcjach posługiwano się jednostką obrachunkową zwaną sznurem monet - po chińsku chuàn 串 lub diào 吊. Wzorcowo taki sznur powinien mieć w sobie 1000 monet i być równy wartością jednemu liangowi srebra, ale w rzeczywistości w zależności od regionu standard był inny. Tu w relacji Jerzego Tymkowskiego mamy do czynienia raczej z połową chuàna, natomiast wspomniany przez niego kurs lianga do monety keszowej wynosił 1:1150.

Mężczyzna ze sznurem monet na ramieniu. Zdjęcie wykonane około roku 1900 w Chinach. Źródło: Chinese pictures: notes on photographs made in China - J.F. Bishop

Syczuańczyk niosący sznury monet. Zdjęcie wykonane w roku 1917. Autor: Sidney D. Gamble

Jeśli chodzi o relację na temat monety kruszcowej, to w istocie w Chinach w tym czasie nie posługiwano się monetą złotą, ale nie do końca prawdą jest to, co autor powiedział o monecie srebrnej. W transakcjach o większej wartości posługiwano się jambami (ang. sycee) - srebrnymi sztabkami najczęściej w kształcie łódki lub miseczki. Możliwe, że taka forma pieniądza nie była dla autora monetą, tylko wspomnianą "laną", czyli liangiem srebra.

50-liangowa jamba z kolekcji chińskiego Muzeum Finansów i Podatków. Źródło: Wikipedia

Wizerunki jamb opublikowane w 1843 na łamach Illustrirte Zeitung nr. 6 (5 sierpień 1843). Źródło: Wikipedia


Ciąg dalszy w części III.

sobota, 6 września 2025

Czoch, cash, czen, cien, sapek a może sapejka? Moneta keszowa w źródłach polskojęzycznych w latach 1818-1930. Część I

Wydawać by się mogło, że numizmatyka keszowa jest w Polsce dość młodą dziedziną. Prac na jej temat we współczesnych źródłach nadal jest niewiele. Stan badań w tej dziedzinie przedstawił Dariusz Marzęta na swoim blogu. Wspomina w nim artykuły prof. E. Soczewińskiego w Lubelskich Wiadomościach Numizmatycznych (1995, 2012) i P. Bohdanowicza i H. Krause z lat 2010-2011, które ukazały się na łamach pięciu numerów Przeglądu Numizmatycznego. W 2022 ukazało się pierwsze w Polsce wydawnictwo zwarte na temat monet keszowych autorstwa wspomnianego już Dariusza Marzęty. W ten sposób przedstawia się cały współczesny dorobek w tej dziedzinie, jeśli chodzi o wydawnictwa papierowe. A jak sytuacja wyglądała wcześniej? Od kiedy Polacy mogli czytać o keszówkach? Kiedy pojawiła się pierwsza wzmianka na temat monet keszowych? Zapraszam do lektury.

Niniejsza seria wpisów blogowych jest chrestomatią wszelkich wzmianek, nawet najdrobniejszych przypisów na temat monet keszowych, jakie udało mi się namierzyć w źródłach polskojęzycznych pochodzących z lat 1818-1930. Przytoczone teksty pochodzą z prac naukowych, popularno-naukowych i beletrystycznych autorów polskich i przetłumaczonych na język polski autorów zagranicznych. Kolejność cytowanych treści została uporządkowana chronologicznie od najstarszej do najmłodszej. Każdy z przytaczanych tekstów zachowałem w oryginalnej pisowni i aby ułatwić czytelnikowi poruszanie się w temacie, opatrzyłem komentarzem - dłuższym lub krótszym w zależności od wagi informacji i ilości błędów w niej zawartych. Od razu na wstępie zaznaczę, że najczęściej pojawiającą się pomyłką autorów jest informacja o biciu monet keszowych. Jest to dość powszechny błąd wynikający z nieznajomości procesu produkcyjnego tego bilonu. Monety keszowe w 99% przypadków produkowano techniką odlewu. W poszukiwaniach tekstów wykorzystałem repozytoria internetowe Polona i RCIN oraz stronę Niewiarowski.com.

Pierwsza wzmianka na temat monety keszowej niewymieniająca jeszcze jej nazwy pojawiła się w Dzienniku Wileńskim t. 2, nr, 11 wydanym w 30 listopada 1818 w artykule "Rys Cesarstwa Japonskiego, przez Franciszka Grzymałę". Na stronach 438-439 autor opisuje japoński trójmetaliczny system monetarny:

Pieniądze japońskie składają się z monety złotey, kształtu podługowato-prostokątnego, zestęplem, na którym waga jest wyrażona. Nazwiska ich są następujące; kobang stary, kobang nowy i itchip nowy. Moneta srebrna również idzie na wagę: tego rodzaju są: itaganes mający 62 jedności, nandiogin, ważący jedności takichże 7 1/2. Pieniądze miedziane są okrągłe, z małemi czworoktątnemi pośrodku dziurkami, dla nizania na sznurek: na obwodzie stępla znayduje się napis. Tail jest moneta idealna, równająca się walorowi talara, którey Japończykowie w handlu z Holendrami używają.



Skany artykułu Franciszka Grzymały: strona tytułowa i fragment o monecie japońskiej. Źródło: Polona

Opis fizyczny miedzianego bilonu na pewno charakteryzuje ówcześnie będącą w obiegu monetę kanei tsuho (寛永通寳), odlewaną z różną częstotliwością od roku 1626. Tej monecie należy oddać palmę pierwszeństwa, jako pierwszej wzmiankowanej keszówce w źródle polskojęzycznym. Niestety nazwa jej nie padła, ale pojawiły się nazwy monet-sztabek, co prawda nieco zniekształcone. Wymienione "kobangi" to w istocie złote monety-sztabki kobany (). Wspomniane "stare" to na pewno wcześniejsze emisje z lat 1601-1736, które charakteryzowały się większą wagą - 4,76 momme = 17,6g, natomiast "nowe" to mniejsze produkowane po roku 1736 3,5 mommowe (13,1g) kobany. Nazwa "itchip" zapewne odnosi się do małej złotej monety-sztabki ichibubankin (一分判金) znanej pod krótszą nazwą ichibu (1 bu) emitowanej w Japonii od roku 1599. Jeśli chodzi o srebrne monety-sztabki, to "itaganes" pozostaje dla mnie enigmą, natomiast "nandiogin" to z pewnością nanryogin (南鐐銀) o nominale 2 shu produkowany w Kraju Kwitnącej Wiśni od roku 1772. Franciszek Grzymała zapewne bazował na źródle zachodnio-europejskim. Wskazuje na to użyty przez niego dalej w tekście termin "tail" na określenie chińskiej jednostki obrachunkowej. Słowo "tail", czyli tael rozgościło się w zachodniej literaturze numizmatycznej za sprawą Portugalczyków, którzy zapożyczyli malajski termin "tahil" na oznaczenie chińskiego lianga (około 37,5 g srebra). Przy okazji wspomnę, bo słowo to będzie się jeszcze wielokrotnie pojawiać w niniejszej serii wpisów, że prace bazujące na źródłach rosyjskich stosowały termin лян, czyli zrusyfikowaną postać słowa liang. Z niego początek wzięły polskie formy: łań, łan i lana.

Awers i rewers monety kanei tsuho. Źródło: Wikipedia

Złota moneta-sztabka koban. Źródło: Wikipedia

Złota moneta-sztabka ichibubankin. Źródło: Wikipedia



Niespełna cztery i pół miesiąca po tekście Franciszka Grzymały na łamach obu czasopism, tj. Gazety Lwowskiej (nr 43 z dnia 16 kwietnia 1819, str. 171) i Gazety Warszawskiej (nr 31 z dnia 17 kwietnia 1819, str. 734) pojawiło się krótkie podsumowanie kapitału Wielkiego Banku Handlowego w Pekinie:

Kapitał wielkiego banku handlowego w Pekinie; stolicy Cesarstwa Chińskiego, wynosi 63 miliionów 500,000 funtów szterlingów (2,540 miliionów zł: Pol:). W gotowych pieniądzach; powiększey części zagranicznych, ma 20 miliionów, w akcyiach kupieckich iest 10 miliionów, w akcyiach kraiowych 18 miliionów 500,000, a w akcyiach prywatnych Cesarza 15 miliionów funt: szterl:. Ilość wydanych przez bank obligacyy i biletów, z których każdy wydaie się na 3,000 Cash (Cash iest iedyna moneta maiąca bieg w Chinach, a 3000 Cash czynią 1 funt szterling) wynosi 53 miliiony 500,000 funt: szterlingów.

Tekst powyżej notuje pierwsze w źródle polskojęzycznym użycie w stosunku do chińskiej monety terminu "cash", z którego to dziś mamy stosowane w naszym rodzimym języku formy "moneta keszowa", czy w wersji zdrobniałej "keszówka". Niestety o autorze nie da się nic powiedzieć, bo posłużył się pseudonimem X. Odniesienia do funtów szterlingów i wspomnianego "casha" bezsprzecznie wskazują, że bazował na źródle anglojęzycznym. Anglicy termin "cash" pierwotnie stosowali na określenie małych miedzianych monet emitowanych w Indiach Brytyjskich, ale z biegiem czasu, gdy interesy Albionu sięgneły Kraju Środka, termin ten przylgnął na stałe do chińskiej monety zdawkowej. I tym razem Portugalczycy okazali się pośrednikami, bo "cash" wywiódł się z portugalskiego "caixa", a ten z tamilskiego "kāsu" - nazwy południowo-indyjskiej jednostki monetarnej, który swą nazwę zawdzięcza jeszcze starszej tradycji, bo sanskryckiej "karsie" jednostce stosowanej do odważania złota i srebra. Co ciekawe, tekst przytacza też stosunek wartości funta szterlinga do monety keszowej i funta szterlinga do złotego polskiego, co pozwala określić kurs złotówki do chińskiej monety keszowej na 1:75 w roku 1819.

Ciąg dalszy w części II.