Ostatnio w
ręce wpadła mi praca doktorska obroniona przez dr Ryuto Shimadę na temat
eksportu japońskiej miedzi. W
The Intra-Asian Trade in Japanese Copper by the Dutch East India Company
during the Eighteenth Century (pol. Wewnątrzazjatycki handel
japońską miedzią przez Holenderską Kompanię Wschodnioindyjską w osiemnastym
wieku) jeden z podrozdziałów dotyczy emisji eksportowych japońskich monet
keszowych. Zbieracze monet Północnej dynastii Song znają japońskie wersje tych
monet odlewanych właśnie na zlecenie Chin w XVII wieku. Zagadnienie przenikania
się rynków opartych na monetach keszowych oraz współistnienie na jednym rynku
monet keszowych różnej proweniencji jest niezwykle ciekawe.
Okładka pracy dr Ryuto Shimady The Intra-Asian Trade in Japanese Copper by the Dutch East India Company during the Eighteenth Century.
Praca
dr Shimady dotyczy przede wszystkim handlu japońską miedzią, który na początku
XVII wieku rozkwitł tak bardzo, że spowodował zmiany cen tegoż kruszcu nie
tylko w Azji, ale i na rynkach europejskich. Na sukces eksportu Japonii w owym
czasie miało wpływ kilka czynników. Przede wszystkim ustabilizowała się sytuacja
polityczna Japonii. Do roku 1600, a więc do bitwy pod Sekigahara, po której
Ieyasu Tokugawa przejął rządy nad całą zjednoczoną Japonią, kraj był targany
wewnętrznymi walkami pomiędzy daimyo (szlachtą), której domeny stanowiły odrębne
państwa. Mimo końca okresu rozdrobnienia feudalnego i zjednoczenia Japonii w
1590 przez Toyotomiego Hideyoshiego Japonia uwikłała się w długotrwałą wojnę z
Koreą. Dopiero właśnie wiktoria pod Sekigaharą stworzyła szansę na zaniesienie
pokoju gospodarce Japonii. Ieyasu Tokugawa stworzył silny ośrodek władzy
centralnej (bakufu) w Edo oraz postawił na rozwój górnictwa, a to nie nękane
(tak jak to miało wcześniej miejsce) wojnami domowymi rozwinęło dynamicznie
produkcję.
Bitwa pod Sekigaharą. Replika obrazu autorstwa Sadanobu Kano z 1620 roku. Źródło: Wikipedia.
Drugim
czynnikiem, który wpłynął na rozwój eksportu był bardzo duży popyt na miedź na
rynkach azjatyckich. W owym czasie tj. XVII i XVIII Chiny, Korea i Wietnam
odczuwały wielkie zapotrzebowanie na monety zdawkowe. Wiele monet keszowych z
tego okresu zostało odlanych właśnie z japońskiej miedzi. Kruszec docierał
nawet do Persji, Indii i do azjatyckich posiadłości kolonialnych mocarstw
europejskich, gdzie również bito z niego monety. Autor bardzo wyraźnie zaznacza
fakt, że japońską miedź sprowadzano przede wszystkim na potrzeby mennictwa. W
mniejszym stopniu na potrzeby produkcji broni czy utensyliów. Dr Shimada
wspomniał także, że jest to możliwe, iż część miedzi dotarła nawet do samej
Europy.
Trzecim
czynnikiem sukcesu japońskiej miedzi był rozwój szlaków handlowych. Na morzach
Dalekiego Wschodu oprócz już obecnych chińskich, japońskich i portugalskich
kupców pojawiła się Holenderska Kompania Wschodnioindyjska (hol. Vereenigde
Oostindische Compagnie w skrócie VOC), świetnie zorganizowana i uzbrojona hanza
Azji (powstała w 1602 roku), która w późniejszym czasie sama stała się
importerem japońskich monet keszowych.
Jak
to się stało, że takie kraje jak Wietnam i Chiny zaczęły sprowadzać japońskie
monety? Przecież one same potrafiły wyprodukować sobie walutę. Robiły to już od
setek lat. Odpowiedzią jest "wygoda". Zamiast sprowadzać miedź w
stanie surowym postanowiono importować już produkt gotowy. Handel japońskimi
monetami keszowymi w XVII wieku rozwinął się w latach 30-tych. Kilka
organizacji shuinsen - kupców, którzy posiadali specjalne pozwolenie na
regularne opuszczanie Japonii (w tamtym czasie Japonia była w izolacji i
Japończykom nie było wolno opuszczać kraju) oraz VOC eksportowało monety do
Wietnamu. Początkowo eksportowano tylko i wyłącznie wycofane z obiegu różne
monety keszowe (emisje lokalnych władców). Wiązało się to z zakazem eksportu
miedzi w latach 1636-46, kiedy to shogunat postanowił dokończyć reformę
monetarną (tzw. system trójkruszcowy) i wyprodukować odpowiednią ilość monet
kanei tsuho na własny użytek. Tak, jak wyżej nadmieniono w tym czasie jedynym
odbiorcą monet japońskich był Wietnam, a dokładniej Kochinchina - jego
południowa część. Bilon japoński niestety nie zrobił kariery na rynku
Kochinchiny. Część dostała się do obiegu, ale większe partie nakładów zostały
przetopione na działa. Jakość japońskich monet keszowych odlewanych w wiekach
XIV-XVI odznaczała się słabą jakością i to też spowodowało, że Wietnamczycy nie
chcieli się nimi posługiwać.
W
1659 roku władze Japonii uruchomiły w Nagasaki mennicę, której zadaniem była
produkcja monet na eksport. Miejsce, gdzie się ona mieściła nie było
przypadkowe. Nagasaki i pobliska wyspa Dejima, to w tym czasie jedyne okno
Japonii na świat. Wszystkie inne porty Japonii zgodnie z polityką izolacji były
zamknięte dla obcych kupców. W Nagasaki produkowano kopie monet chińskich z
czasów Północnej Dynastii Song. Importowały je zarówno Chiny, jak i Wietnam –
tym razem Tonkin, jego północna część. Transport zapewniali chińscy kupcy pod
egidą klanu Cheng z Taiwanu i VOC. W 1661 roku Tonkin zmniejszył napływ japońskiego
pieniądza. Stało się to po wizycie chińskiego emisariusza, który nakazał
władzom lokalnym bicie monety chińskiej dla Tonkinu.
Port Nagasaki i wyspa Dejima w tle. Źródło: Wikipedia.
Eksport
monet japońskich z Nagasaki trwał do roku 1685 roku. W 1682 VOC zaprzestała
handlu japońskim bilonem. W tym samym roku rodzina Chengów podporządkowała się
władzą Chin, tj. dynastii Qing i zaprzestała importu. Do roku 1685 jeszcze
pojedyncze chińskie dżonki zawijały do Nagasaki po monety.
Nie
był to jednak koniec historii eksportu japońskich monet keszowych. W 1698 roku Holenderska
Kompania Wschodnioindyjska zdecydowała się na import monet do Batawii (na Jawie
– wówczas holenderskiej kolonii), ponieważ gospodarka wyspy cierpiała z powodu
braku pieniądza zdawkowego. Brak był teoretyczny ponieważ Holendrzy na wyspę ściągnęli
duże ilość monet miedzianych wybitych specjalnie dla tego celu w Holandii.
Ludność miejscowa jednak nie chciała się posługiwać monetą europejską. W tamtym
rejonie bardzo popularne były chińskie importy - monety keszowe oraz ich
regionalne naśladownictwa. W celu ratowania gospodarki pieniężnej Holendrzy
przez cztery lata importowali z Japonii bilon. Tym, razem nie były to odlewane
specjalnie na tą okazję monety, tylko wyłapane z obiegu kanei tsuho. Niestety
japońskie importy nie uratowały sytuacji ponieważ były one cenione wyżej, niż
lokalne podłej jakości naśladownictwa (często z ołowiu), które najlepiej
sprawdzały się w roli pieniądza zdawkowego.
W
ramach programu wprowadzania własnej monety na Jawie, Holendrzy nie raz jeszcze
napotykali na problemy z jej upowszechnianiem. Mimo powolnego jej okrzepnięcia
i przyzwyczajenia ludności tubylczej nadal w obiegu pozostawały monety keszowe.
Zaopatrzenie w doity (tj. drobne holenderskie monety) było niewystarczające, a
miejscowej produkcji nie podjęto jeszcze. W latach 1757-1764 nie wysłano ani
jednego transportu z doitami do Azji, co się bardzo źle odbiło na gospodarce
Jawy. Aby ratować sytuację władze holenderskie postanowiły z japońskiej miedzi
wyprodukować doity na miejscu, ale i to okazało się nie wystarczające. Tym
razem VOC postanowiła sprowadzić z Japonii monety, ale tylko jako środek
tymczasowy i zaradczy. Nie planowano dłuższego wprowadzania do obiegu bilonu
japońskiego. Jego pojawienie miało uchronić gospodarkę do czasu przybycia
kolejnych doitów z Holandii. W sumie w latach 1765-67 z Japonii na Jawę
sprowadzono 14408328 monet. I tym razem były to znów wyłapane z obiegu monety
kanei tsuho. W 1767 roku władze japońskie postanowiły znów uruchomić w Nagasaki
mennicę produkującą monetę eksportową. Niestety w tym samym roku VOC
zaprzestała importu. Nie wiadomo, czy mennica ta coś wyprodukowała. Postaram się
zgłębić ten temat i jeśli znajdę jakieś konkretne informacje to na pewno
napiszę na blogu. Monety z tak krótkiej emisji byłyby ciekawostką. W tym
miejscu jednak trzeba zaznaczyć, że rok 1767 kończy historię eksportu
japońskiej monety keszowej. Znane są wprawdzie znaleziska japońskich monet na
Kurylach i Aleutach z miejsc datowanych na lata późniejsze, ale te przypominają
charakterem znaleziska monet chińskich z Alaski. Były raczej ciekawostkami
traktowanymi jako ozdoby, aniżeli jako środek płatniczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz